Teraz, jako że wakacje, wirusy wyciszone a rząd kolejny raz celebruje zwycięstwo nad pandemią, łatwiej trochę się oddycha i z ostrożną nadzieją patrzy w przyszłość.
Minął już ponad rok odkąd regularnie zawęziliśmy krąg poruszania się, ograniczyliśmy do minimum kontakty, a nasze dzieci z mniejszymi czy większymi przerwami korzystały ze zdalnego nauczania. Chciałam napisać „korzystały z dobrodziejstw zdalnego nauczania”, no ale palce odmówiły posłuszeństwa, a przyzwoitość nie pozwoliła.

Łatwo nie było, życie pokazało, że szansa na nowe rytuały, wspólnie spędzany czas, rozwój często nie przetrwały zderzenia z rzeczywistością. Rzeczywistość była bardzo wymagająca, dalej trzeba było zarabiać, bardziej niż kiedyś dbać o zdrowie, mierzyć się z większymi utrudnieniami choćby w dostępie do lekarza pierwszego kontaktu. No bo niby jak zdiagnozować wysypkę u malucha przez teleporadę, zrobić bilans zdrowotny, że nie wspomnę o poważniejszych kwestiach. Moja przychodnia była tutaj chlubnym wyjątkiem na tle innych, gdzie często nawet dodzwonić się nie da, a wstęp do środka miał tylko personel i lekarze.

I to nie tylko

Do tego doszło wieczne siedzenie z dziećmi, i nie nie chodzi tu o to, że wcześniej wyręczaliśmy się instytucjami by organizować czas i życie naszym dzieciom oraz zrzucaliśmy na owe instytucje ich wychowanie, choć i tak pewnie bywało, ale o to, że pracując zdalnie czy też o zgrozo niezdalnie musieliśmy kombinować jak zapewnić opiekę naszym pociechom. Jak miałaś dziecko w wieku żłobkowym czy przedszkolnym, to już zapewne dowiedziałaś się, że praca zdalna z nim to wyzwanie nie do udźwignięcia, a sytuacja ta nie należała do wyjątkowych czy jednorazowych, tak więc ile razy można było prosić o wyrozumiałość współpracowników? – w sumie do bólu – bo zapewne nie tylko ty jechałaś na tym wózku. Jeżeli dziecię jest starsze, zapewne martwiło cię, że siedzi samo i tyle czasu spędza przed komputerem. Babcia już była na wykończeniu, o ile taki luksus jak opieka babci nad dzieckiem cię spotkał.

I jak tu nie oszaleć?

Nie dało się. Więc co jakiś czas szalałam. Płakałam, wyzywałam, złościłam się o pierdoły, trawestując nielubiane przeze mnie hasło: byłam najgorszą wersją siebie, a potem… A potem przepraszałam krótko, zauważam, że już wyrzuty sumienia od dawna się mnie nie imają i robiłam listę rzeczy, które sprawią, że ten czas, kiedy nawet do kina pójść samej czy też z potomstwem się nie dało. Był dla nas nie tylko czasem na przetrwanie i przeżycie, ale po prostu życiem i trochę przyjemności z niego czerpaliśmy. Covid był czasem, kiedy pewne sytuacje uległy nasileniu i przedłużeniu, ale tak naprawdę, nie trzeba pandemii żeby mieć powyższe problemy. Wystarczą trudności finansowe, jakiś przełom w życiu, rozwód, narodziny, przeprowadzka czy inne by nasze życie zaczęło przypominać przejażdżkę na diabelskim młynie.

By złagodzić niepożądane skutki tych zajść i stanów życiowych dla Was i waszych dzieci polecam stworzenie rytuałów.

Zabrzmiało jak polecenie lekarza pediatry? To dobrze:) Bo tworzymy te dla maluchów przed snem i w trakcie dnia, dotyczące jedzenia, kąpieli i odwiedzin znajomych i rodziny, a potem zapominamy jak wielką mają moc w życiu każdego. Dają poczucie bezpieczeństwa, oczekiwanie na przyjemność oraz budują relacje. Rytuały mogą dotyczyć Ciebie, to sobotnia kąpiel zamiast prysznica, książka przed snem, co wtorkowe spotkanie z przyjaciółką czy telefon do niej, mogą tyczyć relacji z partnerem i relacji z dziećmi. O tych ostatnich realizowanych przy niewielkim nakładzie czasu i praktycznie zerowym budżecie przeczytasz poniżej. Zapraszam.

Przedstawiam wam moją listę jak nawiązać fajną więź z dzieckiem, nie poświęcając się – ble obrzydliwe słowo, tematy przeze mnie napisane są dla mnie również przyjemnością i rozrywką. Twoja lista też powinna zawierać rzeczy, które lubisz robić i lub potencjalnie polubić możesz. Pamiętaj nic na siłę, ma to być przyjemność także dla Ciebie. No to jedziemy.

1. Wyjdź z domu

Nie raz już pewnie pisałam, że wystawienie głowy na zewnątrz poprawia mi humor i odgania smutki. Dziecko też spokojnie odnajdzie się w lesie, nad jeziorem, na spacerze przy starej fabryce – tak nie jestem wybredna. Starszaka do spaceru może zachęcić sesja zdjęciowa w ciekawym plenerze lub wycieczka do kwiaciarni celem zakupienia kaktusa. Kaktus u was nie działa? Jest na pewno coś, co zadziała. Byle bez pospiechu.

2. Zróbcie seans filmowy

Repertuar dobieramy tak by było co komentować. Może być znany i obejrzany wielokrotnie o ile planujecie na głos rozkminiać zachowania bohaterów, grę aktorską czy linie dialogowe. Albo niech za każdym razem wybiera ktoś inny, albo losujcie z puli wstępnie uzgodnionych filmów.

3. Zróbcie przedstawienie

Tak przedstawienie i nie ma że to żenada i wstyd, nic tak nie bawi dzieci, jak rodzic występujący dla niego. Wstydzisz się dać czadu we własnej osobie?Weź skarpetkę niech ona zza kanapy nawiązuje dialog z publicznością. Nie na męczysz się zbyt długo, bo za chwilę usłysz: teraz ja, teraz ja. A te dialogi, które usłyszysz będą warte zapisania:)

4. Nakręć własny film.

Jeżeli masz naprawdę małe dziecko taki filmik będzie cudowną pamiątka, starsze zapewne same będą chciały wyrwać ci telefon z ręki, by nakręcić własny. Fajną wersją jest zrobienie zdjęć rzeczy w domu czy mieszkaniu, a potem ich odnajdowanie (tzn rzeczy a nie zdjęć:) oraz odgadywanie gdzie to zdjęcie było zrobione

5. Zaprzyjaźnij się z IT -pokaż Canvę i inne

Zapewne i ty i dzieciaki śmigacie po internecie i youtubach. Niemniej internet to nie tylko facebook, tiktok czy instagram, jest mnóstwo darmowych narządzi do tworzenia prezentacji czy choćby postów na media społecznościowe, można pobawić się w wirtualne makijaże eksperymenty, montowanie wcześniej nakręconych filmików, grać na instrumentach i tysiące innych.

6. Opowiadajcie żenujące wpadki

Czasem, gdy nie mam siły albo widzę lekkiego doła u moich chłopaków, siadamy na kanapie i kiedy pocieszanie sensu nie ma, a smutek dominuje, opowiadam swoje najbardziej żenujące wpadki. Sama mam okazję uśmiechnąć się do wspomnień, oni zobaczyć, że matka to człowiek z krwi i kości i nawet ona ma pokaźny zestaw wpadek na koncie. Z mojej strony bezwysiłkowo. U nas działa i jednoczy, czasem jakieś opowieści stają się naszą tajemną anegdotą.

7. Napiszcie list

Do cioci, która mieszka w innym mieście, kraju, na innej ulicy. Dołączcie rysunki, zdjęcia co tam chcecie wysłać. I czekajcie na odpowiedź…
8. Wyślijcie prezent/ upominek. Patrz wyżej, poprzedzone przez proces twórczy pociech. Może też być coś z waszej spiżarni.

9. Zaangażujecie się dobroczynnie

Jeżeli możecie pomagajcie innym. Można przeróżnie. Od pomocy sąsiadce, szykowania dla kogoś smakołyków, przez organizację zbiorek na szlachetny cel, wspomagania domu małego dziecka. Można też wybrać jeden cel i zdecydować, na co będziecie wpłacać regularnie niewielkie sumy i jak będzie się orientować co dzieje się u wspieranych przez wam obdarowanych. Czas dany innym jest nieoceniony i daje także nam coś nie do ocenienia, poczucie wartości i sprawczości. Zafundujcie to sobie i swoim dzieciom.

10. Zagrajcie w jego ulubioną grę, przeczytajcie ulubiony komiks.

Last but not least. Zagrajcie w coś. W planszówkę, bierki, na plejce w sensie play station:), tylko razem. Poczytajcie komiksy, posłuchajcie muzyki, poskaczcie, potańczcie. Wspólne uwalnianie emocji, brak poczucia kontroli tudzież bycia kontrolowanych oraz dobrowolność to podstawowe warunki dobrej zabawy.

No i tyle, to moje sposoby z mojej strefy komfortu, bo nie zawsze mam ochotę poza nią biegać i doświadczać, szczególnie, gdy przemęczenie daje się we znaki. Na wszelkie stwierdzenia, że nie ma czasu, nie ma,  ja odpowiadam: rozumiem.

Skąd brać na to czas?

Ja czas znajduję, często, nie zawsze. Jak?  Odpuszczam inne tematy, czasem obiad na rzecz kanapek, czasem prasowanie, ogólnie sprzątanie łatwo mi odpuścić jak tak się zastanowię:) najważniejsze, by znaleźć chwilę na luz i zabawę, która ucieszy was wszystkich. Mamy też cale stado mini rytuałów, typu pieczenie ciast czy zabawy dostępne, gdy taty nie ma. O nich to już innym razem. Jakie są wasze sposoby na ubarwienie codzienności i złapanie razem oddechu?

Karolina Krawczyk

Karolina Krawczyk

Coaching rodzicielski i kobiecy

Pomogę Ci odnaleźć się w Twoich życiowych rolach i czerpać z nich zasłużoną satysfakcję. Na Twoich warunkach.