Pisałam ostatnio o moich pomysłach na nadanie trochę barwy tym smutnym dniom. Jestem raczej osobą, która nie potrzebuje dużego kontaktu z innymi, a jest mi już bardzo, bardzo ciężko, więc nawet nie wyobrażam sobie, co czują osoby będące bardziej stadnymi istotami.
Zakładając rodzinę marzyłam, że stworzymy w niej nasze zwyczaje, rytuały, które będą nas zbliżały do siebie, sprawiały przyjemność i nadawały pewien ton naszej rodzinie, zaczytywałam się jak istotne jest wspólne jedzenie posiłków i rozmowy przy nim, jak cudnie jest razem aktywnie spędzać czas. Wizje moje mocno zainspirowane o zgrozo reklamami i wizją idealnej rodziny uśmiechniętej i zdrowo żyjącej zaczęłam wdrażać w życie na początku z moim mężem, a potem dziećmi.

Trudne początki

Wspólne jedzenie choć jednego posiłku dziennie przy stole wraz z omawianiem co kto i jak spędził czas. Czytałam o tym w niejednym poradniku, słyszałam o jego magicznej mocy, czułam wewnętrznie, jako że relaks w dużej mierze ma dla mnie powiązania kulinarne:) Odpoczynek to dobra kawa i pycha coś… I co ? I nic, rodzina stanęła okoniem, nie chciała, nie słuchał się, na wprost wyznanie, jakie to ważne i istotne reagowała wzruszeniem ramion lub naburmuszoną miną przy tymże wymarzonym wspólnym posiłku. Zaczęłam ich podejrzeć, że się nie lubią, że nie chcą budować więzi i ogólnie psują mój piękny plan

Na szczęście ich zdrowy rozsadek i upór pozwolił na wspólnie wypracować nasze rytuały, które pojawiły się niejako samoistnie poprzez wzmacnianie wydarzeń i chwil, w których czuliśmy się razem dobrze. I tak wraz z mężem i dziećmi jemy wspólny posiłek w weekendy… przed telewizorem oglądając ulubiony program, za to śniadania z dzieciakami jadam przy świeczce w kuchni, i tak to wyszło. Po co o tym pisze? Po to, żeby nie brać nic dosłownie i szablonowo i nie trzymać się kurczowo swoich wyobrażeń, bo świat do nich nie doskoczy, no bez szans:)

Wrzucę tu trochę prywaty, może was zainspiruje lub pozwoli się pośmiać. I tak nasze rytuały to:

1. Sobotnie długie poranki, zaleganie w łóżku, w sobotę i niedziele rano nie ma opcji wczesnego wstawania, choć ¾ mojej czteroosobowej rodziny nie ma z tym najmniejszego problemu. Spotykamy się na jednym łózko i zalegamy, dosypiamy, następnie oglądamy kreskówki, u nas od lat królują Sąsiedzi. Z łóżka wychodzimy, gdy zaczyna nas dopadać głód i pora zrobić śniadanie. Śniadanie jemy wspólnie i jest też ono długie, dzieci, jeżeli kończą wcześniej, kładą się na kanapie i trawią w spokoju. Dopiero potem ustalamy plan dnia.

2. Dziękowanie za dzień i ludzi. A to nam wyszło zupełnie przy okazji nauki modlitwy przed pierwszą komunią święta i zostało z nami, przed snem dziękujemy za dzień, za najbliższych i przy okazji mówimy co nam się wydarzyło istotnego w ciągu dnia.

3. Wspólne pieczenie ciast i gofrów, nie robimy tego regularnie, czasem w weekend, czasem na tygodniu, ale zawsze razem. Nie splamiłam się samodzielnym robieniem ciasta czy innych przysmaków, chłopaki zawsze biorą w nim aktywny udział a im starsi są tym bardziej ja ograniczam swoją rolę. Wypieki tez nabrały z czasem smaku i wyglądu. Zastrzegam, że takie szykowanie słodkości trwa, minimum, dwa razy dłużej.

4. Filmowanie osiągnięć, oj tak Za każdym razem, gdy coś nam się uda, czy to zbudować z klocków lego elektrownię, imponujące domino, wspiąć się wysoko, złowić mega rybę lub trochę mniej mega:) jest to filmowane i uwieczniane zdjęciem

5. Wspólne zakupy i planowanie. Czynności te nader zwyczajne i raczej nieciekawe zamieniliśmy w zakreślanie produktów w gazetkach, określanie co kto będzie szykował lub chciał zjeść oraz wspólne zakupy. Każdy raz na jakiś czas wybiera sobie coś bonusowego, czego normalnie nie kupujemy. Niby konsumpcyjny i nijaki temat zakupów, ale nie do uniknięcia i dla nas jest to atrakcyjne:)

6. Wspólne (tzn. ja i dzieci, bo mąż w pracy) jemy już wspomniane śniadania przy świeczce, bo kto zabroni, szczególnie w pochmurne dni, świeczka jest odpalana i ma tworzyć klimat. I tworzy. Czasem idziemy na całość i świeczek jest klika a muzyczka w tle się snuje.

7. Tańce w czwartki i czasem soboty z gonieniem się po pokojach, muzyka na full, przeróżna, każdy może wybrać swój kawałek i odreagowujemy stres śpiewając skacząc, a czasem ganiając się po pokojach.

8. I na końcu, guilty pleasures, czyli rzeczy, które robimy, kiedy jednego z członków plemienia nie ma w domu, ze względu na dobro rodzinnego tabu napomnę tylko, że kiedy nie ma męża to odwalamy brudną robotę – pierzemy kota, bawimy się masą solną i robimy wszystkie rzeczy, które normalnie przyprawiają go o zawał:)

A jakie są Twoje?

Wymieniłam tu rytuały, które budują więzi w naszej rodzinie, Mamy jeszcze milion innych rzeczy, które robimy rutynowo, a mieszczą się w innych kategoriach, przede wszystkim nie zawsze angażują całą rodzinkę. Istotne jest to, że są naturalnym elementem naszego życia, wyszły trochę przy okazji i bez spinki. Te, które próbowałam przemycić trochę siłowo, odpadły w przedbiegach napotykając opór materiału, czyli rodziny.
Jeżeli chcesz świętować codzienność i wprowadzać nawyki w swojej rodzinie to chce Ci poradzić byś nie martwiła się, że coś nie zagra za pierwszym razem. Tworzenie i utrwalanie wymaga czasu. Czasem tez warto zmodyfikować swoje wizje i odnieść je do tego, co już masz i choćby do temperamentu twojej rodziny. Rytuały są potrzebne, nasz mózg lubi stabilizację, przewidywalność, bezpieczeństwo, kto by nie lubił. Mając taką bezpieczną bazę, mamy siłę na te fragmenty życia, których przewidzieć się nie da, na różne wyzwania bądź wypadki losowe. Rytuały nadają płynności naszej codzienności. Warto je tworzyć, na podstawie tego, co już się dzieje w naszym domu, wyłapywać te najbardziej wartościowe dla nas momenty i starać się nadawać im pewną regularność i powtarzalność.

Podsumowując:

• popatrz na swoją rodzinę, siebie i partnera w pierwszej kolejności, zapewne macie wspólne wartości, na których budujecie więc jest szansa na kultywowanie ich właśnie w rodzinnych rytuałach


• zobaczcie co pięknego i wartego kontynuowania naturalnie pojawia się w waszej rodzinie i wzmacniajcie to


• nic na siłę, pod przymusem, bo tak wymyśliłaś sobie, nie przejdzie i nie zyska akceptacji


• nie znaczy to że, nic nie da się zrobić:), małe zmiany, można wprowadzać stopniowo, bezboleśnie, a one doprowadzą cie tam gdzie chcesz np. do zdrowego odżywania, poprzez dodawanie ćwiartki jabłka i czy kilku rzodkiewek do śniadania

ostatnie to nie zniechęcaj się, nie spiesz, wszystko zadziała o ile dasz temu czas

A wy jakie rytuały pamiętacie ze swojego dzieciństwa, czy są takie, które przeniosłyście do swoich domów.

Jakie chcecie stworzyć we własnym lub już stworzyłyście. Podzielcie się śmiało z innymi.

Karolina

Cudny obrazek dzięki Jedzenie zdjęcie utworzone przez freepik – pl.freepik.com

Karolina Krawczyk

Karolina Krawczyk

Coaching rodzicielski i kobiecy

Pomogę Ci odnaleźć się w Twoich życiowych rolach i czerpać z nich zasłużoną satysfakcję. Na Twoich warunkach.