Są sprawy i akcje, które dodają skrzydeł. W większości przypadków są to rzeczy, które robimy dla innych. Jako rodzice wspinamy się na wyżyny możliwości, szyjąc stroje karnawałowe dla naszych dzieci czy piekąc ciasteczka na imprezy klasowe.

Pomagamy innym, na przykład co miesiąc wspierając niewielką sumą potrzebujące dzieci czy zwierzęta lub wysyłamy SMS-y czy inne takie. Niektórzy działają w wolontariacie, pomagają w hospicjach, schroniskach, pracują z dzieciakami z Domu Dziecka. Inni przynoszą zakupy sąsiadce, pomagają w przekazywaniu rzeczy, zabawek, ubrań potrzebującym na facebookowych grupach, krótko mówiąc: angażują się społecznie. I po co to? Aby naprawić świat? Żeby zasłużyć na życie wieczne? Może i tak.

Po cichutku jednak czuję, że chodzi tu o coś więcej.

Chodzi o NAS. Jak już pisałam, nic tak nie dodaje skrzydeł jak poczucie, że komuś pomogłam. Moje poczucie wartości niewiarygodnie szybuje w górę, poziom zadowolenia z siebie daje poczucie, że mogę wszystko. Też tak macie? Dostaję też bonus od losu, bo spotykam ludzi myślących podobnie jak ja. Spotykam ludzi chcących coś tworzyć, budować, wspierających w tym innych. I chcę mocniej i działam mocniej, a gdy euforia opada lub dostaję zwyczajnie w kość od życia, wiem, że są osoby, które przy mnie będą, pozwolą poleżeć, a potem pomogą wstać i wrócić do normy. Stąd też tak ważne jest to, kim się otaczasz, z kim działasz.

Życie daje nam mnóstwo możliwości, oferuje nam też mnóstwo relacji i znajomości, nawet z samego faktu pełnienia naszych ról społecznych: matek, córek, pracownic, szefowych, koleżanek, przyjaciółek, uczennic wynika szereg relacji. W niektórych tkwimy z racji zamieszkania w danym miejscu, części świata, lub urodzenia się w takiej, a nie innej rodzinie, a inne dobieramy bardziej świadomie.

I teraz o tym świadomym wyborze naszych najbliższych.

Jako dzieci nie mamy zbyt wielu opcji, jeśli chodzi o dobór otoczenia. Jakieś są, ale nie o dzieciach teraz 🙂 Jako dorosłe osoby możemy wybrać, z kim przebywamy, kto stanowi nasze plemię.

Nigdy nie namawiam do radykalnych czynów, szczególnie tych, na które nie jesteśmy radykalnie gotowe 🙂

Już z góry tłumaczę: wiem, że żona nie rzuci przemocowego męża, bo jest uzależniona od niego, i bo co to za wybór. Wiem, że matkę ma się jedną i przecież kontaktu z nią nie zerwiesz, choć się Wam nie układa. Wiem też, że są takie miejsca, gdzie nic się nie da, bo: same olewuski/karierowiczki/ograniczone – tu wstaw dowolny epitet.

Więc jaki to świadomy wybór?

Świadomym wyborem jest to, z kim spędzamy najwięcej czasu wartościowego dla nas, komu i w jakim stopniu dajemy dostęp do naszego świata, kogo my wspieramy i w jakich działaniach?

Czy masz swoje stado, które wspiera Ciebie i Twoje poczynania?

Jeśli nie, to pozwól, że Ci podpowiem, gdzie go szukać. Zacznij od przeglądu znajomych, może przyjaciół ze szkolnych czasów, może tych z pracy czy uczelni, z którymi dzieliłaś spojrzenie na życie – może warto się odezwać, zagaić, zainteresować, co u nich?

Ogromne możliwości daje internet i media społecznościowe, które są pełne grup ludzi z pasją, pomysłem na życie, gdzie można nawiązać znajomości, współpracę. Wystarczy napisać, zapytać, włączyć się akcję. Tym, co pozwala nam odnaleźć swoich ludzi, jest właśnie działanie na rzecz innych, już wspomniane działania charytatywne, wolontariat, pomoc. Lista ośrodków, akcji, to wszystko zawsze dostępne jest w internecie.

Masz stado? A w jakim stanie?

Bo o stado trzeba dbać. Jeżeli zależy nam na wartościowych relacjach, na życiu pełnią życia, a nie ukrywam, że dla mnie to właśnie relacje są jego fundamentem, to trzeba je pielęgnować. Pojawia się więc pytanie: co Ty robisz, by innym było z Tobą po drodze? Czy ufasz, że przyjaciółki ZAWSZE zrozumieją, że nie masz dla nich czasu (wiem, uczepiłam się jak rzep), czy jednak postarasz się go znaleźć? Czy umiesz i chcesz słuchać? Czy wpuszczasz ich do siebie i z równą ciekawością sprawdzasz, co u nich? Pewnie tak.

Jesteś sumą pięciu osób, którymi się otaczasz, o czym mówi też nasze swojskie przysłowie – „z jakim przystajesz, takim się stajesz”.

Dobrze wiedzieć, jacy jesteśmy i jacy chcemy być, co nam służy, a co wręcz przeciwnie. I, nie daj Boże, nie zmieniać mi tu reszty świata na swoją modłę, to zupełnie nie o to chodzi, że jakby ONI byli inni, to ja mogłabym góry przenosić. Z drugiej strony ciężko żyć w otoczeniu ludzi, którzy nie znają Józefa (tak, to z „Ani z Zielonego Wzgórza”), zmagać się na co dzień z ich wyrzutami i niezrozumieniem: „Po co to robisz?”, „Dlaczego tak żyjesz?”, kiedy i bez tego samo życie niesie dość wyzwań i problemów. Źle dobrani ludzie wokół Ciebie potrafią dać w kość, już sama myśl o koleżance w pracy, która tylko czyha, by wbić Ci szpilę przy innych, czy myśl o rodzinnym spotkaniu wywołują dreszcze. O gorszych sytuacjach nie wspomnę. Czasem nasiąkamy też sposobem myślenia i bycia, które normalnie uważaliśmy za niedopuszczalne i kapciejemy w swoich ideałach. A czasem wystarczy rozmowa (artykuł też, mam nadzieję), żeby przypomnieć sobie, co i z kim chcemy robić i jak żyć. Życzę Ci, byś miała taką prawdziwie Twoją piątkę ludzi wokół siebie.

Karolina

Karolina Krawczyk

Karolina Krawczyk

Coaching rodzicielski i kobiecy

Pomogę Ci odnaleźć się w Twoich życiowych rolach i czerpać z nich zasłużoną satysfakcję. Na Twoich warunkach.