Kreatywność, innowacyjność, proaktywność, wyjście ze strefy komfortu, i inne takie co ból głowy albo innej części ciała wywołują, na pierwszą wzmiankę. Po co nam one, te postawy życiowe, które kojarzą się albo bardzo górnolotnie, albo z korpomową?
Chciałabym je trochę odczarować i przekonać po pierwsze, że są potrzebne w naszej codzienności, a po drugie, że tak naprawdę to już je masz, tylko nie zauważasz, albo nie używasz zbyt często. Coś w stylu: „Kochanie mam migrenę… Co? Migrenę to ma królowa, a Ciebie to po prostu łeb napier…” Przaśne to i niepoprawne, ale dobrze oddaje sens, bo jakby nie patrzeć to boli kogoś głowa, a jak do tego podejdziemy i nazwiemy to już kwestia naszego języka.
Tak samo jest z kreatywnością, może myślisz o sobie, że jesteś zaradna i dobrze sobie radzisz w nietypowych sytuacjach, a tu bach, okazuje się, że jesteś mega kreatywna. No i jak to ładnie brzmi i dobrze świadczy o nas, hmm?
To dziś kreatywność bierzem na tapet
Co to za stwor i czy należy się jej bać, gdy okazuje się ceniona przez przyszłego pracodawcę? Czym jest to modne pojęcie, kojarzące się z dziełami twórców renesansu lub chociaż awangardy? I gdzie tu ja, biedna mróweczka, matka dzieciom, nauczycielka ze szkoły na wsi? Czy o tym słowie na K, jedynie marzyć mogę niczym Barbara o Tolibowskim, lub wiedźmin Geralt o Yen?
Na szczęście dla mnie i dla reszty nieartystycznego świata nie. Kreatywność, po przyjrzeniu się jej, okazuje się postawą życiową polegającą na tworzeniu nowych rozwiązań. To zdolność do spojrzenia na rzeczywistość w inny niż dotychczas sposób. Kreatywnością mogą być triki i sposoby, które pomagają rozwiązać kwestie do tej pory nierozwiązywalne. I nie chodzi tu o koncepcje raju na ziemi, a o przekonanie szefa do sensowności własnych pomysłów, przemycenia warzyw w sosie, zupie lub na surowo (tudzież w kebabie – mój patent) dziecku, to zrobienie imprezy na powietrzu, jeżeli w lokalu się nie da, na pewno macie dużo swoich pomysłów więc nie mówcie mi, że nie jesteście kreatywne. Może trochę z przymusu, by przetrwać, by robić to co chcecie, a nie to tylko co musicie, by sobie poradzić bo facet poszedł w długą i z dzieciami zostawił. Kreatywność to proces twórczy, no to miłe moje, tworzymy przecież cały czas. Walcząc z przeciwnościami losu, pracujemy, dajemy wartość, ogarniamy siebie i czasem całkiem spora część świata. A jak nam na czymś zależy, jak kreatywne potrafimy być? By zyskać uznanie, akceptację, pomoc najbliższym w realizacji celu? Sama wiem, jak wielką kreatywnością wykazuję się, przed samą sobą, tworząc kolejne wymówki, mam moc przekonywania i tworzenia nowych powodów, dla których nie powinnam tego czy tamtego.
Po co nam ta cała kreatywność?
Po to, by poradzić sobie tam, gdzie nasze schematyczne podejścia się nie sprawdzają, szablony zaczerpnięte od przodków czyt. rodziców i dziadków, nie działają, widzimy, że do niczego dobrego nas nie prowadzą i pasowałoby coś zmienić.
Kreatywność sprawdza się także, gdy pojawia się problem nieznany nam dotychczas i można rozważyć różne sposoby rozwiązania go. I powtarzam, problemem nie musi być na skalę światową, może to być zagwozdka: jak narysować postać człowieka, by był choć trochę podobny do siebie (normalnie mission impossible) lub jak ogarnąć materiał na egzamin.
Kreatywność to tworzenie, a my jesteśmy twórcami, chcemy po sobie coś zostawić, nawet jeżeli to ma być dobre wrażenie. Pracując, pomagając, zajmując się swoimi pasjami tworzymy, jesteśmy wiec kreatywni. Dobrze jest czasem wyjść z młynka życiowego, spojrzeć na ten cały bałagan z góry i pomyśleć jak można by to inaczej poukładać. Od relacji, przez zarobki po paskudną brokułową. I tu pojawia się miejsce na Twoją kreatywność.
Wcześniej już pisałam, że kreatywne jesteśmy przeogromnie.
Dlaczego więc nie odczuwamy tego tak mocno?
Po pierwsze język, opisując siebie, skromnie, szukamy mniejszych słów, te większe wydają się nam nieprzystające i umniejszamy same siebie. Po drugie, używamy naszej pomysłowości w wybranych dziedzinach, tam, gdzie się nauczyłyśmy, ponieważ nam świadomie czy podświadomie na tym zależało. Zwykle brak kreatywności przejawiamy tam, gdzie z góry zakładamy, że problemu nie da się rozwiązać lub gdzie nie mamy siły i ochoty zawalczyć. Po prostu nie przychodzi nam do głowy, by inaczej spojrzeć na sytuację. I co teraz?
Więc kto powie mi jak?
Poradników jak przywołać i utrzymać przez czas niejaki nasza kreatywność napisano już bardzo dużo, odsyłam do nich. Kluczowe, jak zawsze, jest utrzymanie naszego dobrostanu, czyli odpowiedniej ilości snu, odpoczynku, poczucia bezpieczeństwa oraz dobrego jedzenia – to ostanie nie jest żartem (wyjątkowo). Jak już jesteśmy w dobrej formie, możemy pokusić się o coś więcej – o kreatywność, czyli twórcze spojrzenie na kwestie zawodowe, rodzinne, naukowe, relacyjne. A ja mam pytanie do Ciebie? Jak często korzystasz z pomocy innych, żeby kreatywnie podejść do tematu i w sposób twórczy, korzystny dla Ciebie? Kreatywność często pobudzana jest poprzez kontakt z innymi, poprzez inspiracje i rozmowę. W twórczym podejściu do życia i kluczowych dla Ciebie spraw może pomóc coach. Zatem o coachingu w słowie na C:) Zapraszam serdecznie.
Karolina Krawczyk
Coaching rodzicielski i kobiecy
Pomogę Ci odnaleźć się w Twoich życiowych rolach i czerpać z nich zasłużoną satysfakcję. Na Twoich warunkach.
Świetnie napisane, super się czyta, no i sedno sprawy ♥️
Dziękuję za inspirację do kreatywnego życia na codzień ♥️