Na pewno, jest na to właściwe określenie, którego teraz nijak nie mogę przywołać w swojej głowie. Kiedy ktoś zestawia dwie osoby, zdarzenia, wartości i twierdząc, że nie można wybrać obu, każe nam z którejś zrezygnować, odrzucić, jako złą, słabsza, po prostu niewystarczającą, albo gdy bazując na prawdziwych danych przedstawia fałszywe stwierdzenie, jak to się nazywa? Ktoś coś kojarzy?

Po wypowiedzi abp. Jędraszewskiego na temat powodów laicyzacji zachodu i obwiniania za to psychoterapii/psychoanalizy ręce i nogi mi opadły. Dlaczego?

Psychoterapia, psychologia, psychoanaliza

i inne zacne nauki/specjalizacje/metody poznania i leczenia człowieka, w Polsce, mimo że istnieją od dawna, swój boom przeżywają dopiero od roku 2000, a badania wskazują, że dokładnie po jego pierwszej dekadzie. Jest to temat świeży, nowy, dość mocno omawiany przez influencerów, osoby publiczne, które już nie wstydzą się mówić, że korzystają z takiej czy innej formy pomocy psychologicznej. Niemniej jest to temat stosunkowo nowy, pokolenie moich rodziców, nie wspominając o wcześniejszych, nie dostawało dreszczy na myśl o pójściu do psychologa czy terapeuty, ono w ogóle nie brało takiej opcji pod uwagę.
Podobnie jak kobiety korzystały nader rzadko z usług ginekologa, ludzie rzadziej niż teraz robili podstawowe badania, a na imprezach w powietrzu wisiał siwy papierosowy dym. Nic to, ważne, że chodzili do kościoła, bo faktycznie chodzili. Byli z nim związani mocno, wiarą, sprzeciwem wobec władz PRL-u, potrzebą wolności, którą im kościół wypełniał.
I teraz ktoś dokonuje karkołomnego myku, opierając się na tych danych i zestawia laicyzację zachodu z wiarą w psychoanalizę. Stwierdza, że gdy ludzie nie korzystali z pomocy psychoterapeutów to do kościoła chętniej chodzili, bardziej w Boga wierzyli.

Dane są prawdziwe, stwierdzenie już nie

Sugestia, że to wina ludzi, że wolą pójść do terapeuty, a nie wyspowiadać się jest kuriozalna. To tak jak kazać wybierać dziecku, kogo kocha bardziej, mamusię czy tatusia, (kto zresztą pamięta te chore pytania, które zdawano dzieciom?), przecież tata to tata a mama to mama, kto jest lepszy mechanik czy piekarz? Każdy ma swoją działkę do obrobienia i nie koliduje ona z działalnością drugiego. Może ktoś mi wytłumaczy, dlaczego wg mojego pasterza nie mogę korzystać z terapii, a jednocześnie wierzyć w łaskę bożą? Nie ma tu nic sprzecznego. Nic do skontrastowania. Dlaczego korzystanie z pomocy psychologicznej i innych dóbr dla mojego zdrowia, w jakikolwiek sposób czyni, że wybieram gorszą, słabszą opcję? Mam wolną wolę i mniejszą czy większą dozę rozsądku, by nie dokonywać niepotrzebnych i nieistniejących wyborów.
Co do pytania, dlaczego ludzie wolą otworzyć się przed terapeutą niż przed spowiednikiem, to prawie nie wymaga ono komentarza. No właśnie dlaczego, proszę arcybiskupa, bo uwierzyli w psychoanalizę??? No, nie sądzę.

Dlaczego pokolenia wychowane przez swoich rodziców w wierze katolickiej, w Polsce, gdzie większość społeczeństwa, mimo sporej liczby apostazji nadal nazywa siebie katolikami, idzie w stronę laicyzacji i coraz częściej korzysta z pomocy terapeuty, a nie spowiednika? Dlaczego ksiądz spowiednik nie jest już dla mnie autorytetem, dlaczego nie służy mi pomocą, dlaczego nie mam do niego zaufania i czy naprawdę ma i miał kiedykolwiek pełnić funkcję terapeuty?
Czy spowiednik jest osobą, która zastąpi mi lekarza, pomoże uporać się z problemami w pracy, tymi z przysłowiowego dzieciństwa, czy do tego został powołany? Czy ma do tego narzędzia i kwalifikacje, na litość boską?

Drugą kwestią jest poziom dostępu do wiedzy społeczeństwa,

który jest przeogromny i jest to oczywiście i wiedza na poziomie fast foodów, ale też i bez problemu znajdziemy taką na poziomie Michelin. Jak do tego ma się poziom wykształcenia i umiejętności duszpasterzy, którzy mają kierować swoją trzódką wiernych i ich zaangażowania w tę czynność? Nie najlepiej, ze świecą szukać w niewielkim mieście księdza, który autentycznie angażuje się w swoją pracę i czyni to na wartościowym poziomie. To, że się takich znajdzie, jak w każdym zawodzie – to oczywiste, a co z pozostałymi. Z resztą, która uważa, że samo nazwanie go księdzem ma dać mu autorytet, tak odgórnie? Jak wyglądają w dużej mierze lekcje religii prowadzone nie przez panie katechetki a księży, tak jakościowo?

Jaki jest ten odgórny autorytet w naszych czasach? Z kościoła broniącego naszych wolności przeszliśmy do kościoła broniącego swoich interesów poprzez kolaborację z władzą, odsądzanie ludzi od czci i wiary, do kościoła ciągle maskującego swoje brudy. Odgórny autorytet padł. Nie chce powstać, ze strachu, że trzeba będzie zapłacić za swoje grzechy i stanąć w prawdzie, że trzeba będzie się zmienić i nie na modę świata, ale tę bardziej służącą i Chrystusową.

Po trzecie i chyba najważniejsze

Nie ukrywam, że boli mnie świadomość, jaką krzywdę mogą wyrządzić słowa wypowiedziane przez osobę tak wysoko postawioną i piastującą władzę, ludziom, którzy nadal dość bezwarunkowo przyjmują słowa swoich pasterzy za prawdę objawioną. Czy teraz będą żyć w dylemacie chodząc na terapię, czy nie podejdą na terapii z małżeńską, bo przecież ksiądz może im pozałatwia ich trudne kwestie, może nie pójdą z własnym dzieckiem do psychologa po pomoc a każą mu się pomodlić o pomyślne rozwiązanie sprawy i na tym zakończą? Trochę ironizuję, ale nie do końca.

Słowa aktorki Agnieszki Kaczorowskiej dotyczące negowania ruchu bodypositive odbiły się echem w mediach, tych tradycyjnych i tych społecznościowych, jako że może mieć ona wpływ na wielu obserwujących ją młodych ludzi. A jaki wpływ mają słowa arcybiskupa krakowskiego, jak wielką rzesza followersów za nim stoi? Moim zdaniem, niebotycznie większa. Im większa władza tym teoretycznie większa odpowiedzialność spoczywa na osobie, tym więcej po niej się spodziewamy obeznania w dziedzinie o której mówi i dużej dawki obiektywności.
Sporo już zamieszania wywołała wśród wiernych wypowiedź Zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych na temat pochodzenia szczepionek i ich użycia, która sprawiła, że część z pokolenia seniorów postanowiła jednak się nie szczepić, i wiem, o czym mówić, bo jest to przykład, że tak powiem z mojego podwórka. Sytuacja dość paradoksalna biorąc pod uwagę wypowiedź szefa wszystkich szefów, papieża Franciszka, który uznaje szczepienie się za właściwy wybór etyczny… I tu tez oświadczenie komisji jest skrótowe, zostaje wiele niedomówień, zakładam, że z braku solidności, a nie celowo.

I tak przytaczając tylko dwie wypowiedzi, ludzi mających rolę opiniotwórczą w  Kościele katolickim, w ostatnim czasie, a pomijając całą rzeszę innych nowinek, moim zdaniem bardzo szkodliwych postanowiłam się odezwać, po raz pierwszy tak oficjalnie i głośno, mimo że, przez jakiś czas gryzłam się czy pisać o tym i wrzucać to na bloga, który ma pomagać innym w odkrywaniu swoich wartości, piękna i pewności siebie. Bo to raczej nie poradnikowe, dość emocjonalne, mocno odsłaniające pewien mój światopogląd, sposób myślenia. Niemniej może ten wpis wniesie trochę oddechu, pokaże inne spojrzenie na ten temat i zawalczy o to byśmy nie podlegali skrótom myślowym, manipulacji, reagowali, gdy coś nas oburza, doszukiwali się faktów samodzielnie.

Pozdrawiam.
Karolina

Karolina Krawczyk

Karolina Krawczyk

Coaching rodzicielski i kobiecy

Pomogę Ci odnaleźć się w Twoich życiowych rolach i czerpać z nich zasłużoną satysfakcję. Na Twoich warunkach.