Faceci jednak mają inaczej… Trochę im współczuję, tego stereotypowego podejścia, że facet musi sam zmierzyć się ze swoimi problemami. Kobiety podobno mogą przegadać wszystko, ja na pewno tak. Może nie od razu i nie z każdym, ale z właściwą osobą – spełnienie marzeń.

Kryzys? Twój to nic, ja to mam dopiero…

Uwielbiam się licytować kto ma gorzej, mocniej, bardziej. Przychodzi do mnie człowiek, czytaj koleżanka, wyposzczony, stęskniony drugiego człowieka i opowiada co tam u niego a ja już nie mogę się powstrzymać, na czubku języka mam, to ja mam tak podobnie, albo u nas to jeszcze gorzej, masakra jakaś. Posłuchaj to ci powiem. I tak zaczyna się licytacja co u kogo i jak bardzo źle. Daleko od mojego ukochanego NVC?

Chyba nie, bo porozumienie pełne. I jak pomaga, no bo czy może być coś lepszego niż to, że ona też ma przerąbane z teściową, odrost robi się za szybko, a dzieci jej nie wiedzieć czemu nie słuchają. Przy okazji wylewamy swoje brudy i tak jakby lżej.

Ostrzegam. Tylko z przyjaciółkami.

Spróbowałam tego tricku z mężem. Chciałam wyrzucić trochę z siebie, nawiązać relację i uspokoić sumienie. Zawaliłam jakiś głupi telefon, ale tak koncertowo, ryzykując odesłanie 40 niewinnych duszyczek na kwarantannę, więc czując się jak przekłuty balonik szepczę prawie ze łzami do męża: kochanie jest mi tak źle, czuje się jak dupa wołowa i patrzę w jego oczy oczekując zapewnień, że gdzie tam, boska jesteś spoko będzie, a w odpowiedzi słyszę:

To chyba kryzys wieku średniego cię dopadł.

I tyle, i poszedł spać.

No to sobie nie pogadaliśmy, nie ma więzi, nie ma ulgi. Zostałam z tą dupą wołową i domniemanym kryzysem. Tak się nie bawi. Dobrze, że przyjaciółka zadzwoni z rana. Dotrzymam.

Karolina Krawczyk

Karolina Krawczyk

Coaching rodzicielski i kobiecy

Pomogę Ci odnaleźć się w Twoich życiowych rolach i czerpać z nich zasłużoną satysfakcję. Na Twoich warunkach.