Piosenka Natalii Kukulskiej – niby dla dzieci – zawsze budziła we mnie pewien dyskomfort. Budzi do tej pory. Nie lubiłam za bardzo swojego dzieciństwa, dorosłość kojarzyła mi się z możliwością wyboru i nadal tak jest. Bycie dzieckiem jest ciężkim doświadczeniem, to czas najtrudniejszych lekcji życiowych, sprawdzania, jak działa świat.
Świetnie, gdy przy Tobie jest dorosły, który stoi obok, gdy się tego wszystkiego dowiadujesz, i wspiera. Taka nasza, dorosłych, rola, jeżeli pokusiliśmy się o rolę rodzica lub zawód towarzyszący (tak, mam na myśli nauczycieli, lekarzy, psychologów, babcie, dziadków, trenerów i wszystkich innych) dopuszczamy się jednak, od pokoleń, często bezwiednie wielu grzechów wobec naszych dzieci. Oto ich lista – nie po to by budzić Twoje wyrzuty, ale by zrozumieć ich szkodliwość i zaprzestać. Z pozycji dziecka może to wyglądać tak:
1. Kłamiesz.
- Kłamiesz, że przyjdzie baba i mnie zabierze – po to, by pozbyć się swojego lęku o mnie i szybko zmienić moje zachowanie. Masz mnie uczyć, jak sobie radzić z lękami, a nie je tworzyć.
- Kłamiesz, że zastrzyk nic nie boli, a lekarstwo jest słodkie, bo boisz się mojej reakcji i reakcji innych na moją histerię i lęk. Nie zaufam ci po trzecim razie – komu wtedy będę mógł ufać, skoro nie najbliższym?
- Kłamiesz, bo się spieszysz, bo nie masz siły, cierpliwości i czasu. Nie masz ich dla mnie.
2. Obciążasz mnie.
- Obciążasz mnie swoimi zmartwieniami, których podobno jestem przyczyną – mam być grzeczny i już. Nie wchodzisz w mój świat, bazujesz na moim poczuciu winy, by mieć święty spokój.
- Obciążasz mnie odpowiedzialnością za twoje uczucia
- Obciążasz mnie odpowiedzialnością, kiedy nie wyznaczasz jasnych granic, bym nie musiał sam podejmować decyzji ponad moje siły. Obciążasz mnie wolnością, na którą nie jestem gotowy, nie uczysz o konsekwencjach – nie mam ich żadnych. To tak nie działa w prawdziwym świecie, ale ja tego nie wiem – bo skąd?
3. Nie widzisz mnie.
- Nie widzisz moich pasji, umiejętności, nie widzisz, że są inne, niż były. Przylepiasz mi łatki, określasz, szufladkujesz.
- Nie towarzyszysz mi ani w zabawie, ani w lękach Jesteś od znajdowania rozwiązań – nie chcę ich. Chcę twojej obecności.
- Nie widzisz mnie. Widzisz swoje lęki , marzenia, ambicje. Dajesz mi to, czego sam nie miałeś, nie dajesz mi być sobą.
4. Poświęcasz się.
- Poświęcasz się, robiąc obiad, pracując więcej dla mojego dobra. Potrzebuję człowieka, nie męczennika, by w przyszłości umieć żyć jak człowiek. Potrzebuję człowieka, a nie wiecznego wyrzutu sumienia.
- Poświęcasz się, zaciskając zęby i nie mówiąc, że ci przykro, kiedy coś zepsuję, nie płacząc, kiedy ci źle, nie mówiąc, że chcesz chwili dla siebie. Nie wiem, kiedy i jak mam wyrażać swój gniew i smutek – i czy w ogóle wolno to robić.
5. Wiesz lepiej.
- Wiesz lepiej, czy mnie coś boli, gdy upadnę, i czy już pora przestać płakać. Lepiej niż ja sam znasz moje uczucia i nie jesteś ich ciekaw. Ja sam powoli przestaję czuć i widzieć, może faktycznie nic nie boli?
- Wiesz lepiej, co powinienem odpowiedzieć nauczycielowi czy koledze i którą szkołę wybrać, choć nie jesteś mną.
- Wiesz lepiej, w co warto wierzyć. Z kim się zadawać i czego potrzebuję. No to nie porozmawiamy – bo o czym, skoro wiesz?
I poza krzywą normalnością:
6. Jesteś nieprzewidywalny i agresywny. Nie wiem co powiesz, nie wiem co zrobisz. Boję się Ciebie.
- Pijesz, bijesz, krzyczysz, wyśmiewasz, ranisz słowem i gestem, porzucasz, wybierasz wszystko i każdego ponad mnie. Niszczysz mnie.
Czy brak szacunku może być przyczyną tych wszystkich grzechów?
Nie szanujemy samych siebie, nie traktujemy poważnie najbliższych, przy czym często nie ma w tym naszej złej woli. Chcemy dla naszych ukochanych jak najlepiej, wychodzi różnie, dlatego warto usiąść i zastanowić się co mamy, a co chcemy mieć. I zacząć działać, zaczynając zmianę od siebie.
Karolina Krawczyk
Coaching rodzicielski i kobiecy
Pomogę Ci odnaleźć się w Twoich życiowych rolach i czerpać z nich zasłużoną satysfakcję. Na Twoich warunkach.
Życie bywa pełne wyborów. Wybór, to wolność. Sami jej się domagamy, a często odbieramy tego prawa naszym dzieciom. Ale z odpowiedzialnością wiążą się konsekwencje. Zapominamy, że trzeba pozwolić dziecku dokonywać wyborów ale i ponoszenia ich konsekwencji. Tylko tak się nauczy żyć, by w pewnym czasie nie uczyć się życia, ale aby doswiadczało je dokonując dobrych wyborów. Zapominamy, że dziecka nie wychowujemy dla siebie, ale dla świata. Tylko w tym wszystkim trzeba mieć odwagę, by być uczciwym wobec tego małego ludzia. Jeśli wcześnie pozwolimy mu widzieć prawdę, mierzyć się z nią, to będzie zawsze na nią gotowe w późniejszym życiu. A rolą rodzica jest trwać przy nim. Ale trzeba umieć też odpuścić i pozwolić mierzyć się dziecku z prawdą samemu, przeżyć ją jemu po swojemu, trzymając go za dłoń. Ale można tak działać i wspierać, kiedy sami jesteśmy uczciwi ze sobą i gotowi patrzeć prawdzie w oczy. Chowając dziecko pod kloszem, w imię troski i miłości, nie przysłużymy się jemu w pokonywaniu trudności, dokonywaniu mądrych wyborów, aby miało dobre i pogodne życie. Zawsze zmiany należy zacząć od siebie, bo rozumiejąc siebie, możemy rozumieć lepiej innych, dając im wolność życia i wyborów. Żeby słyszeć innych, trzeba umieć słuchać i słyszeć siebie.Ale żeby usłyszeć siebie, trzeba dać sobie prawo głosu. I żeby nie obciążać innych swoimi emocjami, problemami, trzeba samemu umieć nimi kierować i rozwiązywać je. Dzieci czują zgrzyt kłamstwa, a kiedy dorosły przyzwala na nie, zwłaszcza swoim przykładem, to nieodzowna konsekwencją jest go powielanie. Każdy, kto ma odwagę i prawo, by zmierzyć się z sobą samym, prawdą, bierze odpowiedzialność za siebie i swoje życie. A to przekłada się na jakość dalszego naszego życia. I każdy ma prawo poznać prawidła życia na swój sposób i mieć „swoją” prawdę.
A żeby ujrzeć te wszystkie błędy, które popełniamy jako rodzice względem naszych dzieco, trzeba chcieć się z tym zmierzyć w nagiej prawdzie.