Wypalenie rodzicielskie

Mogę wam podać statystyki dotyczące wypalenia zawodowego, mogę napisać o objawach i napisze – za chwilę, mogę też podać wam w kilku słowach porady jak temu zapobiegać. Co najmniej dwa ostatnie możecie znaleźć wklepując hasło wypalenie rodzicielskie w wyszukiwarkę. Nie będę więc za mocno tematu powielać.

Chce raczej napisać o tym jak czujemy się z objawami wypalenia rodzicielskiego.

Czujemy się porażająco słabe, głupie, czasami po prostu złe.

Wyrzucamy sobie, jak możemy czuć złość na dziecko skoro tak naprawdę nie jest ono niczemu winne.

Czujemy bezradność gdy mimo prób odpoczynku objawy nam nie mijają.

Czytając niektóre wypowiedzi na forach parentingowych dowiadujemy się tego, co i tak przeczuwałyśmy: we łbach się nam poprzewracało, bo nie wiemy czym naprawdę jest ciężkie życie, po drugie wszystko da się zorganizować by być idealną matką, partnerką i pracownikiem no i przecież inni mają gorzej.

Czytamy i czujemy wściekłość, na te wszystkie chodzące ideały, na siebie, na dzieci i na życie, które ewidentnie mogłoby być inne a nie jest.

Zapadamy się w sobie i odsuwamy od bliskich. Oni to czuja i dają nam o tym znać,a my widzimy, że nie możemy już zaoferować nic więcej.

Skąd nam się to bierze?

Z perfekcjonizmu, dajemy się podpuszczać zdjęciom z instagrama, komentarzom, własnym wyimaginowanym wyobrażeniom jak być powinno.

Z samotności w wychowywaniu dziecka,

Z nadmiernego poczucia kontroli, wydaje Ci się że twoje uchybienie zniszczy życie i przyszłość twojego dziecka, próbujesz więc ogarniać wszystko, w tym to co od ciebie nie zależy.

Ponieważ traktujesz się użytkowo, odhaczasz kolejne rzeczy z listy bez miłosierdzia, współczucia dla siebie, sprawdzasz wyniki i o ile nie są idealne czy dość dobre wpadasz w rozpacz.

Zapominasz o sobie, znikasz, próbujesz być wszech matką choć jesteś tylko i aż zwyczajnie cudnie nieidealną kobietą ze swoim życiem.

Może gdzieś po drodze wpadłaś na pomysł, że dziecko nic w życiu nie zmienia, trzymasz się kurczowo tej wersji i toniesz wraz z kolejnym skokiem rozwojowym, pyskówką z nastolatkiem, nieprzespanymi nocami.

Jakby nie było macierzyństwo nie jest łatwe. Nie jest krótkie. Gdy słyszysz, że za pięć lat będzie lepiej a zastanawiasz się wszyscy zdołają przetrwać do kolejnego weekendu wiedz, że nie jesteś sama. Są nas setki, tysiące. I to nie twoja wina.

Baby blues, depresja, wypalenie zawodowe powoli wchodzą do codziennego języka propagowane prze coming outy kolejnych znanych osób czy celebrytów.

Wypalenie rodzicielskie? Czasem słyszymy jak któraś matka powie, że macierzyństwo to nie sam lukier lub że jest zwyczajnie zmęczona. I co słyszy? „A czego się spodziewałaś?”

No to dla informacji: wiedzieć coś a przeżywać to zupełnie co innego. I fakt, że wiem, że będzie bolało samego bólu nie umniejsza. Miejmy dla siebie samych zrozumienie, przelewajmy je na innych, nie rozpuścimy ich, nie zmanierujemy.

Jeżeli czujemy pełne objawy wypalenia rodzicielskiego pędem kierujemy się do lekarza, psychologa, psychoterapeuty. Silne wypalenie może prowadzić do bezsenności, uciekania w nałogi, depresji. Wpływają na całą rodzinę.

Objawy wypalenia rodzicielskiego:

wyczerpanie rolą rodzica

utrata przyjemności z bycia rodzicem

dystansowanie się do dziecka

spadek samooceny rodzicielskiej

To takie błędne koło, gdzie czujesz, że dałaś z siebie wszystko, nie masz już siły i ochoty więc próbujesz trochę uciec, dziecko to wyczuwa i sygnalizuje a Ciebie gnębią wyrzuty sumienia, że jesteś złą matką…

Jeżeli jednak nie jest to Twój permanentny stan, objawy te towarzyszą Ci czasami, warto już teraz zatrzymać się i zobaczyć jakie male zmiany możesz wprowadzić by poczuć się lepiej.

Możesz zobaczyć jakie schematyczne zachowania utrudniają Ci cieszenie się życiem.

Możesz poszukać wsparcia u innych dziewczyn/kobiet – wypalenie rodzicielskie to objaw samotności w rodzicielstwie – poszukaj swojego stada/grupy.

Możesz urealnić oczekiwania co do siebie jako rodzica a także co do dziecka.

Możesz traktować rodzicielstwo jako podróż, a nie projekt z zakończoną datą oraz celami do osiągnięcia.

To wszystko brzmi prosto i sensownie, co nie zmienia faktu, że gdy jesteśmy zmęczone, zdołowane zabranie się do zmian w pojedynkę bywa trudne.

Jak wyglądało to u mnie?

Jestem kobietą , która nad wszystko kocha swoje dzieci. Od ich urodzenia przewartościowałam swój świat. Zdjęłam dotychczasowe osoby i wartości z piedestału i wrzuciłam inne na podium.

Teraz to moi synowie oraz ich potrzeby stanęły na pierwszym miejscu. Nie dlatego, że z małymi dziećmi inaczej się nie da – choć to prawda, tylko dlatego, że ja tego chciałam. Chciałam mieć kontrolę nad tym procesem, chciałam zobaczyć czy można inaczej niż u mnie w domu, chciałam się tym cieszyć jak tylko się da. I tak było. Aż do momentu, kiedy chcąc mieć prawie jedyny wpływ na ich wychowanie ograniczyłam pomoc przy nich do minimum, przy okazji swoje życie też. Potrząsnęło mnie, kiedy usłyszałam, że mam tendencję do nadmiernego kontrolowania. Pomocy zaczęłam szukać dopiero gdy uznałam, że już nie mogę na siebie patrzeć, bo ciągle widzę smutną, znużoną, zmęczoną: kobietę, mamę, pracownika, a nie taką chciałam być, chciałam oddechu, uśmiechu i lekkości. Jako fanka specjalistów udałam się do jednego z nich i tam zaczęłam układać się ze swoim rodzicielstwem na nowo, a przy okazji z innymi tematami też:).

To był mój pierwszy krok. Na tyle ważny, że chcę się nim podzielić z Tobą i zachęcić żebyś i ty zadbała o siebie. Zapraszam – napisz czego potrzebujesz by zacząć, podziel się swoimi odczuciami.

Karolina Krawczyk

Karolina Krawczyk

Coaching rodzicielski i kobiecy

Pomogę Ci odnaleźć się w Twoich życiowych rolach i czerpać z nich zasłużoną satysfakcję. Na Twoich warunkach.